Angielski jest preferowanym językiem na tej planecie
(#230) W Walii wszystkie napisy drogowe
itp. są po walijsku i po angielsku
W Szkocji zauważyłem, że wiele napisów drogowych po angielsku zostało
zamalowanych i jest nieczytelne.
Te po gaelicku są w porządku.
Dziwne,
nieprawdaż? Zatem angielski nie jest preferowanym językiem na całej
planecie.
Śmiem twierdzić, iż jest więcej ludzi przeciwnych angielskiemu
niż esperanto.
(#225) Mówiących po angielsku jest dużo więcej..
... zgadza się. I co z tego? Chiński ma jeszcze więcej.
Ważna jest liczba
ludzi, którzy nie potrafią ze sobą się dogadać przy pomocy dowolnego języka,
który znają (nawet w Chinach).
(#013) Angielski lepiej nadaje się na
język międzynarodowy. Nie potrzeba nam języka planowego.
Kiedyś wmawiano ludziom, że grecki jest kulturalnym językiem dla
cywilizowanego świata. Nawet sami Rzymianie musieli studiować grekę. Później
łacina stała się najbardziej rozpowszechnionym językiem, używanym do prac
naukowych. Następnie francuski był najczęściej używanym językiem obcym.
Kiedyś jego wpływ był nawet większy od dzisiejszego wpływu języka
angielskiego. Czego będziemy się musieli uczyć w przyszłości: niemieckiego,
chińskiego, a może rosyjskiego lub arabskiego, kto wie? Każdy język
nadawałby się na międzynarodowy. Czemu nie esperanto? Ono istnieje. Jest
szeroko rozpowszechnione na wszystkich kontynentach, można się go nauczyć w
ułamku czasu wymaganego do nauki innego języka. A nigdzie nie jest odczuwany
jako język znienawidzonego najeźdźcy.
(#224) Jeśli porównasz, ile ludzi na
świecie mówi językiem esperanto, a ile angielskim, to angielski okaże się, w co
wierzę, najbardziej popularnym językiem.
Wierzysz dobrze,,, na chwilę obecną.
Jednakże w przeszłości było wiele "
najbardziej
popularnych" języków, które nie przetrwały na dłuższą metę.
Esperanto oferuje alternatywę, którą powitasz z radością, gdy angielski
podzieli los swoich poprzedników.
Jeśli nie chcesz esperanto, to
przygotuj swoje dzieci na spędzanie mnóstwa ich cennego czasu nad nauką...
(chyba wiesz czego).
Mogę cię zapewnić, że będzie to o wiele
trudniejsze od esperanto.
Francuzom jest teraz bardzo przykro, że
storpedowali wprowadzenie esperanto w
Lidze Narodów.
Ostatnio odwiedziłem Polskę i mogę cię zapewnić,
że jedynym miejscem, gdzie radziłem sobie lepiej moją połamaną
angielszczyzną od mojej słabej polszczyzny, był hotel Holiday Inn w
Krakowie, z wyjątkiem czasu, który spędziłem z moimi esperanckimi
przyjaciółmi.
Wysiłek na naukę esperanto jest tak mały w porównaniu z
jakimkolwiek innym językiem, że grzechem jest kpić sobie z tych, którzy
wierzą, że wygra zdrowy rozsądek. Dla mnie najszybszym sposobem nauki obcego
języka jest najpierw rozpoczęcie od esperanto:
- Ponieważ bardzo szybko
można nauczyć się gramatyki i słownictwa.
- Musisz jedynie:
wytrenować swój umysł do szybkiego myślenia w języku obcym i nabrać
wiary w swoje możliwości przeprogramowania zwyczajów związanych z
językiem ojczystym.
- Odwiedzić
(lub przynajmniej zadzwonić) swoich przyjaciół
esperanckich w kraju, gdzie mówi się językiem, który chcesz się uczyć, a
następnie użyć tradycyjnych sposobów nauki, które już wcześniej tu
opisano
(#159) Angielski jest językiem dużo łatwiejszym niż
jakikolwiek inny na tej planecie.
Wymaga "jedynie" 2000 godzin nauki i
praktyki do opanowania go na zadowalającym poziomie (mam
nadzieję, że to wystarczy, aby tu pisać).
Z drugiej strony
esperanto nie jest "łatwym" językiem,
ponieważ wciąż należy się go uczyć przez 100 godzin, aby osiągnąć ten sam
poziom. To straszne marnotrawstwo, jeśli tylko my dwaj się go uczymy.
Angielski przypomina niestabilny system operacyjny, który wymaga poprawek w
chwili, gdy właśnie się spieszysz.
(#203) Zauważyłem, że
angielski jest jednym z bardziej zwięzłych języków, gdy przychodzi coś wyrazić
kilkoma słowami.
Jeśli przyjrzysz się dowolnej wielojęzycznej
instrukcji dołączonej do różnych urządzeń kupowanych przez nas, to zauważysz, że
tylko język obrazkowy zajmuje na papierze mniej miejsca.
Tłumaczenie na esperanto:
Mi rimarkis ke la angla estas unu el la plej efikaj lingvoj kiam
temas pri esprimado de pensoj malmultvorte.
Se oni rigardas ajnan
multlingvan uznoticon kiu venas kun la diversaj aparatoj kiujn oni
aĉetas, oni rimarkas ke nur la glifbazitaj lingvaĵoj prenas malpli da
papera spaco.
Oryginał, w celu łatwego porównania:
I have noticed that English is one of the more
efficient languages when it comes to expressing thoughts with few words.
If you look at any of the multilingual instruction sheets that come with
the various appliances that we buy, you'll note that the only only the
glyph-based languages take up less space on the paper.
I po polsku, a co, jesteśmy gorsi?
Zauważyłem, że angielski jest jednym z bardziej
sprawnych języków, gdy przychodzi wyrazić coś kilkoma słowami.
Jeśli
przyjrzysz się dowolnej wielojęzycznej instrukcji dołączonej do różnych
urządzeń kupowanych przez nas, to zauważysz, że tylko język obrazkowy
zajmuje na papierze mniej miejsca.
Możesz sobie sprawdzić, że esperanto
(i polski!) zajmuje mniej miejsca, nawet gdy niektóre
ze słów są dłuższe od swoich angielskich odpowiedników. W rzeczywistości to
samo można by zapisać jeszcze krócej, ja po prostu tłumaczyłem dosłownie.
Jest to prawdziwe dla dowolnego tekstu pewnej długości, nie tylko dla tego
tutaj.
Dla przykładu porównaj
http://lingvo.org/en.php z
http://lingvo.org/eo.php.
Nie byłem w stanie wykorzystać notki przetłumaczonej z japońskiego na
angielski, ani z francuskiego. Na szczęście znajomy Norweg, który już używał
to urządzenie, mógł w kilku zdaniach wyjaśnić jego działanie.
(#232) Nowym językiem dla ludzkości już
jest angielski.
Od: Rufusa Grey'a:
Posiadałem
kiedyś twoją mentalność i widziałem angielski jako nowy "język
ludzkości" w stanie embrionalnym, i uwierz mi, globalny angielski
jest czymś, z czego osobiście zrobiłem sobie lata temu pewną częściową
profesję. Przez wiele lat byłem zaangażowany w zagranicznym nauczaniu
angielskiego i przez dziesięciolecia uczestniczyłem w międzynarodowym
biznesie i doradztwie finansowym, zatem oczywiste jest, że uczynienie
angielskiego szeroko rozpowszechnionym językiem międzynarodowym było dla
mnie czymś związanym zarówno z moim interesem zawodowym jak i z osobistą
tęsknotą!
Jednak po dziesięcioleciach takiej pracy stało się dla mnie
jasne, szczególnie w tej chwili, że to się nigdy nie zdarzy. W
rzeczywistości obecna tendencja zmierza mocno i szybko w kierunku odejścia
od globalnego angielskiego, nawet dzieje się to dużo szybciej niż
kiedykolwiek wcześniej mi się wydawało. Byłem na każdym kontynencie z
wyjątkiem Antarktydy i ku mojemu zdziwieniu i rozpaczy, szczególnie w ciągu
ostatnich 5 lat, wprawa w praktycznym angielskim spadła gwałtownie w dół nie
tylko w krajach, które nigdy nie sprzyjały językowi angielskiemu
(np. Chiny i Korea), lecz nawet w krajach posiadających jakiś związek
z przeszłością kolonialną Anglii
(Indie, Malezja), czy nawet Ameryki
(Filipiny).
Bardziej oczywistymi przykładami może być sposób, w jaki Południowa
Korea i Tajlandia, wśród innych krajów, powracają w swoich programach
nauczania do podniesienia rangi dialektu mandaryńskiego kosztem nauki języka
angielskiego. To są jedynie rodzynki – widziałem początki tego procesu w
innych krajach tego regionu, a zaczyna się on rozprzestrzeniać nawet poza
Wschodnią Azję. Na przykład moje własne przedsiębiorstwo, zajmujące się
pozwoleniami na import i eksport, ogłosiło, że ktokolwiek chce zajmować
nawet początkowe stanowisko we Wschodniej i Południowo-wschodniej Azji musi
teraz znać co najmniej podstawowy mandaryński. Jeszcze dziesięć lat temu
byłoby to nie do pomyślenia – znając jedynie angielski dostałbyś stanowisko
prawie wszędzie, ponieważ oczekiwano, że stanie się on lingua franca.
Robiłem dużo interesów w Malezji i ponad dziesięć lat temu uważano za
standard, że robienie czegokolwiek na poziomie międzynarodowym oznaczało
robienie tego w płynnym angielskim. Mniej więcej w ten sposób mierzono
poziom osób oraz potencjał ich pomysłów. Dzisiaj już tego nie ma –
międzynarodowe konferencje i biznes w Malezji są bardziej rozwarstwione
językowo, a chiński już odnosi szybkie zyski jako język biznesu. Nie tylko w
obrębie etnicznych Chińczyków w Malezji, również wśród malezyjskich
handlowców.
A Indie – był to dla mnie duży szok. Zawsze traktujemy
Indie jako kraj anglojęzyczny w Azji. No więc, nie jest nim. Robiłem tam
wiele interesów, a nawet w wielu dużych miastach i ośrodkach handlowych,
gdzie angielski miał dominować w urzędach i miał być łączem ze światem
zewnętrznym, nawet w tych miejscach hinduski zaczyna przeważać, wszędzie z
wyjątkiem być może Tamil Nadu i innych miejsc na południu.
Wszystkie
główne gazety w Indiach wychodzą teraz po hindusku – kiedyś angielski
dominował w druku, a nawet w mediach masowych, zajęciach naukowych i
pierwszych składach internetowych. Teraz hinduski dominuje we
wszystkich kategoriach.
Nawet na Filipinach, które są prawdopodobnie
najbardziej pro-angielskim krajem w Azji, Tagalog/Filipino zastępuje język
angielski prawie we wszystkich mediach. Co więcej, gdy pyta się nastolatków
nastawionych na stanie się biznesmenami o to, który z języków jest
najważniejszym do nauki, to również oni coraz częściej skłaniają się ku
chińskiemu. Jeśli nie, to skłaniają się ku arabskiemu
(biorąc pod uwagę miliony emigrantów filipińskich w krajach arabskich)
lub czemuś takiemu jak hiszpański lub niemiecki, gdy chcą pracować w
Europie.
Takie małe miasta-kraje jak Hong Kong i Singapur, kiedyś
będące częścią imperium brytyjskiego, również odchylają się od angielskiego.
Z dziesięć lat temu, zawsze gdy chodziłem po centrach handlowych i klubach,
młodzież zwykle mówiła ze sobą po angielsku, Teraz mówią po chińsku, a
szkoły w Singapurze stawiają teraz coraz bardziej na chiński niż na
angielski (tak, ludzie w Hong Kongu częściej stosują
dialekt kantoński, ale nawet mandaryński zaczyna się tu mocno wkradać).
Poza Azją w południowej Europie wygląda na to,
że nikt nie mówi po angielsku! Ostatnio w Hiszpanii jedynymi
mówiącymi po angielsku byli brytyjscy emigranci, którzy wyemigrowali do
Hiszpanii. Sami Hiszpanie nie mówią po angielsku ani słowa. To samo we
Włoszech. We Francji było różnie, lecz mało mówiło się po angielsku. Nawet w
niemieckojęzycznej Austrii i samych Niemczech, gdzie podobieństwo do
angielskiego jest na początku dużym ułatwieniem, bardzo mało osób było
naprawdę biegłych w angielskim. Nie był nawet dużo używany na konferencjach,
w przeciwieństwie do okresu sprzed 10 lat.
Dlaczego tak się dzieje,
zaryzykuje dwa przypuszczenia. Jednym z nich jest niewiarygodny rozwój Chin.
Z różnych powodów chiński marsz do przodu koncentrował się na miastach i
krajach takich jak Singapur, Korea, Hong Kong, Filipiny – gdzie język
chiński zdobywa pole kosztem języka angielskiego importowanego przez
urzędników brytyjskich lub angielskich.
Drugi powód jest mniej przyjemny do rozmyślań, to upadek odczuwany przez
tak wiele proangielskich krajów, z towarzyszącym mu spadkiem prestiżu języka
angielskiego. W tej chwili USA wygląda bardzo słabo. Nie tylko moralnie, ale
też militarnie, Utknęliśmy w grzęzawisku w Iraku i mamy kłopoty w
Afganistanie, czy wspieramy te wojny, czy nie, nie działają one na naszą
korzyść.
Jednakże najgorsze jest to, że nasze kraje
(szczególnie Anglia niż USA) są głęboko pogrążone w długach, a nasza
gospodarka ostro hamuje, powiększając długi w celu wyjścia na prostą.
Natomiast Chiny są widziane jako kraj robiący użyteczne produkty i
przedzierający się do rozkwitu.
Może to brzmieć obalająco, ale prawdą
jest, że nasze spostrzeganie angielskiego jako "języka jednoczącego
ludzkość" okazuje się być mitem, zrodzonym z niepowtarzalnego i
krótkiego odcinka naszej niedawnej historii, która sama była wyolbrzymiona.
Angielski jako język biegle znany nawet w szczycie amerykańskiej potęgi
kilka dziesięcioleci po II W.Ś. i po upadku ZSRR nigdy nie przekroczył być
może 10% światowej populacji.
Myślę, że
mogłoby tak być, gdyby USA było silniejsze i nie popełniło kilku ze
swoich ostatnich pomyłek, które tak bardzo nas niszczą, i gdyby Chiny
pozostały przez chwilę słabsze, to podejrzewam, że mielibyśmy większą
wytrzymałość i moglibyśmy po prostu utrzymać przewodnictwo jako dominujące
supermocarstwo – lub w historii alternatywnej, gdyby Anglia po prostu nie
mieszała się w I W.Ś. i być może pozostała w granicach swojego imperium
przez kilka dziesięcioleci dłużej – to wtedy tak, angielski mógłby się stać
globalnym standardem.
Ale to się już nie wydarzy teraz.
Jedynym wspólnym wątkiem, który obecnie znajdowałem praktycznie w każdym
kraju bez względu na specyficzne powody odchodzenia od angielskiego, jest
to, że ludzie tam żyjący nie widzą już USA (i ogólnie
społeczeństw anglojęzycznych) jako ogólnoświatowego bloku
kulturalnego i politycznego.
Widzą nas jako ważnych, lecz nie jedynych dużych graczy. A wielu, nawet
poza Azją (tu Francja będzie wspaniałym przykładem),
widzi Chiny jako nowego przywódcę świata, którym ten kraj właściwie był już
w przeszłości wieki temu.
Zatem, niestety, angielski nie będzie
"wypełniał luki w porozumiewaniu się" na świecie. Nawet w przybliżeniu.
Jedynym rozwiązaniem, które widzę, jest tańsza technologia komputerowych
tłumaczeń. Już jest ona wystarczająco dobra, gdy najlepsze programy mogą
wykonywać tłumaczenia tekstowe osiągając około 99,99% dokładności, a
tłumaczenie mowy nie jest tak daleko w tyle. Ale są one straszliwie
drogie i w tym momencie praktycznie poza zasięgiem wszelkiego
międzynarodowego porozumiewania się. Miejmy nadzieję, że wkrótce stanieją –
tylko takie rozwiązanie mogę sobie wyobrazić.
Rufus Grey
(#267) We Francji
filmy angielskie wyświetlane są z podłożonym głosem, Francuzom po prostu nie
chce się uczyć innych języków. Szowinistyczne świnie.
W Holandii, w Danii, w Belgii nie ma pieniędzy na podkładanie głosów do filmów
i jedynym wyjściem jest stosowanie napisów.
We Francji i w Niemczech mają
dosyć pieniędzy do wydania i robią filmy bardziej przyjemne do oglądania
podkładając w nich głos.
W USA mają nawet dosyć pieniędzy, aby wykupić
prawa i nakręcić od nowa cały film z amerykańskimi aktorami!
Co miało
znaczyć "szowinistyczne świnie"?
Zobacz na
http://en.wikipedia.org/wiki/True_Lies
... i wiele więcej ....
Komputery wybrały
język angielski, to przesądza sprawę.
Komputery są jedynie durnymi maszynami. Ich duszą jest program,
tworzony jak dotąd przez człowieka. Jedynym językiem zrozumiałym bezpośrednio
dla komputera jest binarny kod instrukcji procesora. Wygląda on mniej więcej
tak:
1010010001011110101010010110010101110101001101010101010100100101101001111101010101010101001001...
Oczywiście, bardzo to przypomina język angielski, nieprawdaż?
Ponieważ informatyka rozwijała się głównie w krajach
anglosaskich, to oczywiste jest, iż ludzie do programowania komputerów wybrali
słowa ze swojego języka, w tym wypadku angielskiego. Ale to jest cecha
oprogramowania, które można dostosować do dowolnego języka na Ziemi. Nie musi to
być język angielski (w Polsce swojego czasu można było zdobyć
pakiety programowania w językach Pascal i Logo, w których słowa angielskie
zastąpiono odpowiednimi słowami polskimi). Ilość słów angielskich w
językach programowania jest ograniczona do kilkudziesięciu. Nauczenie się ich
wcale nie wymaga wcześniejszej znajomości angielskiego. Oczywiście, dla
informatyka angielski jest podstawą (dostęp do literatury,
wymiana doświadczeń, itp.). Ale dla innych ludzi już nie musi. Np.
lekarze i biolodzy muszą znać w swojej pracy łacinę – czy oznacza to, że cały
świat ma się tej łaciny koniecznie uczyć, bo ONI jej używają? Do korzystania z
komputera nie potrzebuję języka angielskiego – nawet surfując po Internecie mogę
ograniczać się tylko do stron w swoim języku ojczystym – a strony anglojęzyczne
(lub inne) przetłumaczy mi odpowiednie oprogramowanie
na mój język ojczysty. Policz, jaki procent społeczeństwa stanowią
informatycy? Czy ta grupa może wymuszać na innych stosowanie takiego bądź innego
języka międzynarodowego? Chyba nie.