Wyjście Spis treści Poprzedni Następny
Czy esperanto to dzieło Boga? Claude Piron Tłumaczenie z esperanto: mgr Jerzy Wałaszek Oryginalny tekst: "Esperanto, ĉu verko de Dio ?" |
©2012 mgr Jerzy Wałaszek
|
Kryteria
Kto może się wspiąć bezpośrednio do Boga, ten po drodze napotyka szereg najróżniejszych pokus i omamów. Na szczęście pełno jest kryteriów rozróżniających rzeczy boskie od uwiedzenia hamującego przed lub zachęcającego do złego uczynku. Jeśli rzeczywistość pochodzi od Boga, to nigdy nie będzie czysto materialna. Dąży ona do miłości, szacunku, wzajemnego zrozumienia się. Nie szuka aprobaty snobów i potentatów, lecz pokornym udostępni wszelkie radości zakorzeniające się bardziej w byciu niż w posiadaniu. Jej rozprzestrzenienie się spowodują wewnętrzne zalety, nie zewnętrzna aranżacja. Bezbłędnie surowa i spójna w każdym szczególe, a jednak rozdaje wokoło atmosferę błogości. Zwycięży przeszkody i nieprzyjaciół bez przemocy i nacisku. Będzie dyskretna. Prosta i skromna, okaże się skuteczna w swojej dziedzinie nie jako łatwe rozwiązanie, lecz koniecznie będzie wymagała podjęcia jakiegoś wysiłku.
Początek i uformowanie się
Esperanto odpowiada tym kryteriom. Narodziło je cierpienie dziecka, cierpienie biorące swe źródło w nienawiści i pogardzie, które kipiały w czterech grupach etnicznych tworzących w latach 1860 ludność Białegostoku: Polaków, Żydów, Rosjan i Niemców. Cztery języki, cztery alfabety, cztery zadziorne poczucia wyższości, cztery religie, cztery źródła wrogości rozdzierały duszę młodego Zamenhofa, a przez to cierpienie przewinęło się natchnienie.
Jego cel: umożliwić społecznościom rozdzielonym kulturowo porozumiewanie się ze sobą, zachowując własną tożsamość, język oraz godność. Lek: język pomostowy tak dobrze przystosowany do praw psychoneurologicznych spontanicznego wyrażania się, że będzie on jednocześnie o wiele prostszy i o wiele bogatszy od języków etnicznych. Genialny pomysł: zaproponować ludzkości nie do końca gotowy język, lecz embrion zaprojektowany dla naturalnego wzrostu pod wpływem używania. Zamenhof sieje ziarno, bardzo żywotne, to prawda, lecz mogące stać się piękną, zieloną rośliną tylko wtedy, gdy padnie na przychylną glebę, która będzie je żywić tym, co ma w sobie. Skromnie ufa życiu i przedstawia się jako doktor Esperanto "doktor, który ma nadzieję".
Z ludzkiego punktu widzenia “Język Międzynarodowy Doktora Esperanto" nie miał żadnej szansy na sukces. Pierwszą broszurę odrzucili wszyscy wydawcy, autor musiał wydać ją na swój własny koszt. Był biedny i nieznany, mieszkając w prowincjonalnym mieście w prowincjonalnym kraju w czasie (1887), gdy wszystko warte uwagi brało swe źródło w Paryżu. Intelektualiści, nawet nie spojrzawszy na ten projekt, ogłosili go wartym śmiechu. Języka nie wspierało żadne państwo, żaden ruch polityczny, żadne zrzeszenie handlowe, żadna ciesząca się szacunkiem akademia naukowa lub literacka, żadne źródło finansowe. Nikomu nie przyniosło korzyści materialnych. Często było zakazywane a jego użytkownicy prześladowani (przez cara, Stalina, Hitlera, Salazara, Kim Il Sunga...). Przed Goliatem, którym w 1900 roku był język francuski, jakim w 2000 roku jest język angielski, cóż mógłby zrobić ten malutki, biedny Dawid, który na zawsze wyrzekł się stosowania przemocy?
Jednak ziarno znalazło przychylną glebę dla wzrostu i dojrzewania. Już w 1902 roku lista użytkowników zawierała adresy z Islandii, Chin, Brazylii, Turcji, Mongolii, Madagaskaru (jakiś pan Ravelojaona: nie z Europy) oraz z wielu innych krajów, chociaż nie jest zrozumiałe, dlaczego to rozprzestrzenienie się nastąpiło tak szybko. Będąc używane, to embrionalne narzędzie do porozumiewania się zostało przemienione w żyjący język, który krok po kroku zrodził kulturę ze swoimi poetami, historykami, pieśniami, tradycjami itd. Z dyskrecją typową przy każdym autentycznym dziele duchowym, nie bacząc na ironię pyszałków, stopniowo pokrył on świat przez mało widoczne, lecz bardzo mocne sieci przyjaźni, solidarności i konkretnego ideału. Te sieci bez ustanku rozwijały się. Ich wzrost, wolny lecz stały, potwierdza, że esperanto odpowiada potrzebie. Oczywiście, chodzi częściowo o dążenie do językowej swobody i kreatywności. Lecz czy nie chodzi również o pragnienie spotkania innych ludzi z pełną swobodą i bez skrępowania? Kto mówi, że pragnienie poczucia się na tym samym terenie z tymi, którzy przybywają z innych miejsc, nie jest o wiele silniejsze niż wyobrażają sobie lingwiści, politycy i sprzedawcy angielskiego?
Rygor i swoboda
W esperanto czuje się dobrze, ponieważ jest się wolnym: uwaga koncentruje się na tym, co chce się powiedzieć, a nie, jak w innych językach, na komplikacjach formalnych. Brak w esperanto samowolnych przymuszeń, które ciągle przeszkadzają w gładkim wyrażaniu się w innych językach, spowodowany jest bezwzględnym rygorem kilku jego reguł. Nigdy nie ma się wątpliwości co do wymowy. Nigdy nie myli się przy liczbie mnogiej, akcencie czy deklinacji. Nigdy nie partaczy się tworzenia słowa z innego. Wyjątki nie istnieją. Ta pewność rodzi uczucie bezpieczeństwa nie istniejące w innych językach. Esperanto tak pokonuje opór pomiędzy rygorem a swobodą. Tak samo pokonuje przeciwieństwo pomiędzy rozumem a uczuciem. Przecież doskonała spójność języka, jego zgodność z rozumem, jest czynnikiem, który umożliwia mówiącemu po esperancku wyrażanie swoich uczuć zupełnie spontanicznie i z odcieniami znaczeniowymi. Rośnie kontrast z innymi językami używanych międzykulturowo, w których wyrażenia emocjonalne są blokowane przez liczne wyjątki gramatyczne oraz absurdy leksykalne utrudniające gładki przepływ wyrażanych słów.
Atmosfera i sposób myślenia
Zjazdy zdarzające się w esperanto ogólnie charakteryzują się ciepłą i wesołą atmosferą, w której doświadcza się wrażenia akceptacji, przynależności do braci planetarnej, szanowania innych takimi, jakimi są. To uczucie spotykania się na głębokim poziomie powstające pomiędzy osobami pochodzącymi z bardzo różnych środowisk jest właściwe światu języka esperanto. W każdym innym spotkaniu międzykulturowym wybór uprzywilejowanego języka zamyka drzwi dla wielu, zahamowuje część uczestników oraz instaluje pomiędzy każdym z nich filtr tej lub innej kultury, który przeszkadza w prowadzeniu rozmów bezpośrednio i bez skrępowania pomiędzy dwoma duszami.
Ponieważ praktyka języka esperanto uwalnia od uwarunkowań skoncentrowanych na grupach etnicznych lub klasowych stworzonych przez otoczenie narodowe i społeczne, udostępnia ona typowo ludzkie spojrzenie na istnienie, nie dające się odnaleźć w innych środowiskach. Paradoksalnie, pozwala ona jednocześnie lepiej oceniać wysoko miejscowe korzenie, indywidualne wcielenie się w określone współrzędne przestrzenne i czasowe, usuwając uczucia wyższości lub niższości, które tak często więzną w tożsamości etnicznej lub społecznej. Na całym świecie esperanto jest językiem, na który tłumaczone są najczęściej piosenki. Tę intensywną pracę tłumaczeniową wyjaśniają dwa fakty: ludzie kochają swoją kulturę, miłość posiada naturalną skłonność do promieniowania na zewnątrz. Miejscowi zatem lubią rozsławiać swoją lokalną kulturę i dzielić się z zamiejscowymi swoimi bogactwami kulturalnymi.
Działanie zgodne z naturą
Jak każde inne narzecze, esperanto jest owocem ludzkiej skłonności do językowego tworzenia. Z psychologicznego punktu widzenia jest ono bardziej naturalne od większości języków. Fakt, iż po angielsku nie można powiedzieć foots ("stopy", należy mówić nieregularnie feet) lub I comed ("przyszedłem", poprawnie: I came) albo po francusku si j'aurais ("gdybym miał", powinno być si j'avais) lub les chevals ("konie", zamiast les chevaux), nie ma nic wspólnego z naturą: wszystkie dzieci, zupełnie naturalnie, początkowo używają tych form. To samo można powiedzieć o osobach obcojęzycznych, które mówią po angielsku I hardly worked, wierząc, że powiedziały "pracowałem ciężko", gdy tymczasem faktycznie mówią "prawie nie pracowałem": tworzą one przysłówek zgodnie z odruchem, który Przyroda umieściła w ich umysłach. Podobnie czyni mnóstwo osób niefrancuskojęzycznych, które używają irrésolvable ("nierozwiązalny") zamiast insoluble. One jedynie stosują program, który Pani Przyroda zapisała w ludzkim mózgu. Po angielsku i francusku ten naturalny odruch daje błędny wynik; w esperanto daje poprawną formę: pena > pene ; ne eblas solvi > ne-solv-ebla.
Fakt, że czteroletnie, dwujęzyczne (esperanto / francuski) dziecko mówi poprawnie po esperancku i jeszcze bardzo niedoskonale po francusku, jest wspaniałym dowodem na to, iż język ten, który rozwinął sie na podstawie projektu Zamenhofa, nie zawiera nic nienaturalnego, w przeciwieństwie do często powtarzanego oszczerstwa. Oprócz tego, jak można by wytłumaczyć, że przeciętny dorosły po sześciu miesiącach posiada w esperanto taką umiejętność wyrażania się, jaką w innych językach obcych zdobywa się dopiero po sześciu latach nauki, gdyby ten język nie stosował się ściśle do naturalnych praw wyrażania myśli słowami? Cokolwiek by nie krytykowali przeciwnicy, to esperanto jest językiem naturalnym.
Wniosek
Opowieść o Wieży Babel pokazuje nam rozpad ludzkości na nieprzyjacielskie grupy, które izolują się jedna od drugiej. Dla kontrastu esperanto takie, jakim można się cieszyć dzisiaj, (1) proponuje szczęśliwe, przyjemne, dające radość przejście przez potężne mury, za które wycofały się narody. Młodzieńcy, dzieci, mężczyźni, kobiety, czy to prości robotnicy fizyczni, czy też dyplomowani profesorowie (społeczność esperancka liczy z dziesięciu noblistów), zachowując swoje własne cechy i korzenie, rozmawiają ze sobą na poziomie wyjątkowo głębokim na spotkaniach, na których nikt nie wymusza swojego języka, zatem i swojego sposobu myślenia, na kimkolwiek innym, tak że na tym świecie nikt nigdy nie czuje się obcym.
Znaczące jest to, że negatywne sądy o esperanto wypowiadają jedynie osoby, które nie znają go z własnego doświadczenia. Bogactwo duchowe, które niesie z sobą podejście esperanckojęzyczne do osób z innych kultur, wymaga realizmu i pokory. Bycie realistycznym: tylko realiści wiedzą, że żadnego obcego języka nie da się używać na poziomie perfekcyjnego opanowania i wyczuwania niuansów, który jest konieczny, jeśli chce się doświadczyć ludzkiego, spotkania serca w serce zgodnie z najprawdziwszym sensem tego słowa. Bycie pokornym: jeśli się nie zrezygnuje z uprzedzeń i roszczenia, które często arogancko przywłaszcza sobie ludzki umysł, aby móc osądzać przed konfrontacją z faktami, to nie zyska się nic z zaproponowanego bogactwa: przecież jest ono dostępne tylko dla tego, kto – pokornie – potrafi rozróżnić, czego nie wie od tego, co wie rzeczywiście.
Kto podejdzie do zjawiska społeczno-językowego "esperanto" według perspektywy duchowej, ten na pewno dojdzie do wniosku, że Zamenhof został zainspirowany odgórnie, z bardzo wysoka, a właściwie nie tylko on, lecz również ci, którzy na podstawie jego dzieła przyczynili się do wykuwania języka żywego i kolorystycznego, jakim jest obecnie esperanto.
Czyż nie jest dziwne, że przypadkowo z połączenia swobodnych cząstek słowo amen w tym języku znaczy "prosto do miłości" (am-, -en), że dialogo jest grą słówek dia logo (przynęta uczyniona przez Boga), albo gdy Jezus powiedział, że jest “la vojo, la vero, la vivo” (Jan, 14, 6), to tworzy to w esperanto formułę, której aliteracje i rytm (2) nadają taką siłę oddziaływania oryginalnej frazy, że, porównując tłumaczenia, wydaje się to być wersją aramejską, hebrajską, grecką i łacińską?
1. Informacje:
www.esperanto.net,
www.esperanto-panorama.net. Pasporta Servo:
tejo.org/ps/
2. Akcent słowny pada zawsze na przedostatnią sylabę.
La Fakgrupo de Kemio-Fiziko-Informatiko en la Unua Liceo Ĝeneraledukada nomita al Kazimierz Brodziński en Tarnowo Str. Piłsudskiego 4 ©2024 mag. Jerzy Wałaszek |
La materialoj nur por edukada uzado. Ilia kopiado kaj multobligado licas
nur se oni sciigas pri la fonto kaj ne demandas monon por ili.
Bonvolu sendi demandojn al: i-lo@eduinf.waw.pl
Nia edukada servo uzas kuketojn. Se vi ne volas ricevi ilin, bloku ilin en via legilo.