Rozdział 10: Bez potknięć o idiomy

Mówiąc obcym językiem, bardzo łatwo popełnić błąd. Ludzie często nieźle się uśmieją z powodu zarzynania ich języka przez obcokrajowców. Pamiętam, jak zasłyszałem raz w poczekalni pewną rozmowę pomiędzy dziewczyną, która zamierzała podjąć naukę w szkole średniej, a dużo starszą kobietą, która mogłaby być jej babką. Dziewczyna powiedziała, że chce rozpocząć naukę francuskiego. Starsza kobieta ostrzegła ją: "Och, nie uczy się takiego francuskiego, jakim mówią we Francji. Gdy tam pojedziesz i zaczniesz mówić po francusku tak, jak cię uczą w liceum, to ludzie tylko z ciebie się śmieją".

 

Śmieszny angielski

Rodzimi mówcy angielskiego są zwykle bardzo cierpliwi w stosunku do ludzi z innych krajów, którzy nie mówią dobrze po angielsku, lecz nie żałują sobie od czasu do czasu śmiechu, gdy obcokrajowcy zrobią jakąś gafę w tym języku. Istnieje całkiem spory zbiór tych gaf. Oto kilka z nich, pochodzących z Anguished English  (udręczony angielski), zebranych przez Richarda Lederera:

Napis w szwajcarskim hotelu brzmiał: "Because of the impropriety of entertaining guests of the opposite sex in the bedroom, it is suggested that the lobby be used for this purpose" (Z uwagi na niestosowność zabawiania gościa płci przeciwnej w sypialni, sugeruje się użycie do tego celu korytarza).

Bar w Tokio oferował "Special cocktails for ladies with nuts" (specjalne koktajle dla pań z jajami).

W fińskiej umywalni pewien napis wyjaśniał "To stop the drip, turn cock to right" (Aby zakręcić kran, zwróć fiuta w prawo).

Paryski sklep z sukienkami oferował "Dresses for street walking" (sukienki do prostytucji).

Z jednej strony to bardzo śmieszne. Z drugiej jednak strony przykłady te pokazują, jak trudno nauczyć się angielskiego jako języka obcego. Biedny Japończyk piszący ten wiersz tekstu dla tokijskiego baru widocznie był nieświadomy, że słowo "nuts" (orzechy) nie odnosi się jedynie do rzeczy w stylu migdałów i orzeszków pekanowych, lecz również do jąder. Nauczyciele angielskiego w japońskich szkołach, do których uczęszczał, prawdopodobnie nigdy nie nauczyli go tego na żadnej z lekcji w ciągu wielu lat nauki języka angielskiego. Autor napisu dla paryskiego sklepu z sukienkami nie rozumiał, że "walking along the street" (chodzić po ulicy) znaczy coś zupełnie innego od "streetwalking" (prostytuować się na ulicy), co oznacza poszukiwanie na ulicy klientów do prostytucji.

Claude Piron omawia tę straszliwą trudność angielskiego jako języka obcego w swojej książce na temat problemu językowego, która posiada tytuł Le défi des langues. Przedstawia tam wiele przykładów, podobnych do przykładów Lederera, nie z punktu widzenia Amerykanina czy Anglika śmiejących się z nieuniknionych byków szkolnych popełnianych przez obcokrajowców, lecz z punktu widzenia obcokrajowca, który pilnie uczył się języka angielskiego przez wiele lat i który wymyśla coś, co wydaje się być doskonale sensownym zdaniem zgodnie z wyuczonymi przez niego zasadami tego języka, lecz nagle odkrywa, że jest wyśmiewany przez rodzimych mówców angielskiego. Ta wybrana przez niego grupa słów okazuje się mieć specjalne znaczenie, którego zupełnie nie zamierzył.

W jednym z przykładów Piron odwołuje się do napisu po angielsku na lotnisku w Moskwie, który brzmiał "If this is your first visit to Russia, you are welcome to it" (jeśli to jest twoja pierwsza wizyta w Rosji, to możesz sobie ją zabrać). Twórca napisu zamierzał stworzyć ciepłe powitanie. Nie zdawał sobie sprawy, że podczas gdy wyrażenie "you are welcome" (witaj) jest ciepłe i przyjacielskie, to jeśli dodamy do niego słowa "to it", stanie się ono sarkastyczne i uwłaczające.

Inny przykład Pirona dotyczy napisu w norweskim barze, który bardzo uprzejmie informował po angielsku: "Ladies are requested not to have children in the bar" (prosi się panie o nie rodzenie dzieci w tym barze). Autor tego napisu wiedział, że "to have" oznacza "mieć, posiadać". Jednakże nie był świadomy, że w wyrażeniu  "to have a child" (rodzić dziecko) te dwa słowa "to have" mają zupełnie inne znaczenie. Tam, jak wie każdy rodzimy mówca angielskiego, słowa te oznaczają "rodzić".

W przemówieniu wygłoszonym w Paryżu Piron odwołał się do nieprzyjemnego doświadczenia pani minister duńskiego rządu, która zrobiła uwagę: "I’m at the beginning of my period" (jestem na początku swojego okresu). Rodzimi mówcy angielskiego wybuchli śmiechem, ponieważ wydawało się im, że ona mówi o swoim okresie menstruacyjnym. W rzeczywistości chodziło jej o lata, na przeciąg których została wybrana do służby swojemu krajowi.

Bardzo trudno czuć się swobodnie, mówiąc lub pisząc w jakimś języku, gdy musisz ciągle mieć się na baczności, aby twoja najzwyklejsza wypowiedź nie sprowokowała tyrady śmiechu. Angielski, najszerzej na świecie używany dziś język międzynarodowy, jest wypełniony pułapkami językowymi z powodu olbrzymiej liczby wyrażeń idiomatycznych. To samo dotyczy języka francuskiego.

 

Idiomy francuskie

W czasie nauki francuskiego uzbierałem wiele książek na temat francuskich wyrażeń idiomatycznych takich, jak 2001 French and English Idioms  (2001 idiomów francuskich i angielskich) Denoeu'a i Dictionary of Modern Colloquial French (słownik współczesnej, potocznej francuszczyzny) Héraila i Lovatta. Z tej drugiej książki dowiedziałem się, że francuskie słowo cuisine, o którym wiedziałem, że zwykle odnosi się do gotowania, posiada znaczenia idiomatyczne, jak "potajemne intrygowanie", "fałszowanie rachunków", "oszustwa handlowe" oraz, w jednym wyrażeniu, "robienie machlojek". Dla niektórych z tych znaczeń istnieją odpowiedniki idiomów angielskich, jak "they cooked up a plot to get rid of the boss" (uknuli spisek, aby pozbyć się szefa) lub "they cooked the books" (sfałszowali księgi). Dowiedziałem się również, że słowo gendarme, o którym sądziłem, że oznacza pewien rodzaj policjanta, znaczy również "a bossy woman" (żandarm w spódnicy), "smoked herring" (wędzony śledź) i "excrement" (kał, kupa).

Jako rozsądnie pilny uczeń francuskiego przez okres ponad pięćdziesięciu lat byłem zupełnie nieświadomy tych znaczeń. Przeciętny Francuz, czego jestem pewny, zna je doskonale. Jeśli ktoś powie, że będą na śniadanie mieć "gendarme", to będzie wiedział, że mowa o rybie. A jeśli ktoś powie, że podczas długiej wędrówki musiał zejść z drogi do lasu i zakopać tam "gendarme", to nie pomyśli o pochowaniu w lesie policjanta.

 

6000 godzin rocznie

Gdy się uczymy do używania przez resztę naszego życia obcego języka, takiego jak język ojczysty lub język kraju, do którego wyemigrowaliśmy, to nabiera sensu poświęcenie nieco czasu na wyuczenie się wszystkich specjalnych znaczeń słów i wyrażeń, aby nie wyrwać się podczas rozmowy z czymś głupim. Ucząc się języka ojczystego, pochłaniamy automatycznie olbrzymią liczbę wyrażeń idiomatycznych, ponieważ używamy tego języka zwykle każdego dnia roku po szesnaście godzin, doliczając jeszcze godziny snu w nocy. Używanie za dnia sumuje się do prawie 6000 godzin rocznie, a po dwudziestu latach do jakiś 120.000 godzin. W ciągu tych godzin ciągle ćwiczymy nasz język ojczysty. Myślimy w nim, czytamy w nim, mówimy w nim, słuchamy go, ciągle uaktualniając i doskonaląc swoją wiedzę na temat wszystkich jego charakterystycznych cech.

Większość ludzi używa języka międzynarodowego jedynie okazjonalnie, gdy podróżują, gdy czytają w nim coś, gdy prowadzą korespondencję z kimś z innego kraju, gdy napotkają gościa z zagranicy. Mogą przez wiele dni nie używać go wcale. Lecz gdy mają sposobność ponownego użycia go, chcą, aby był dla nich dostępny. Nie chcą, aby był tak skomplikowany, że zapomina się go bardzo łatwo.

Kilka lat temu rozmawiałem z pewną kobietą z Jugosławii, która studiowała w Stanach Zjednoczonych. Była esperantystką o wiele dłużej ode mnie. Zapytałem ją o jej umiejętności w esperanto i o to, jak łatwy był to dla niej język do mówienia. Powiedziała, że będąc po długiej przerwie uczestnikiem międzynarodowego zjazdu esperanckiego, jej esperanto było początkowo nieco toporne, lecz już na drugi dzień mogła ponownie porozumiewać się w nim płynnie.

Jeśli jakaś osoba nauczyła się dobrze esperanto a nie jedynie powierzchownie, to język wróci do niej dosyć szybko po przerwie. Jeśli ćwiczy się go jedynie przez dziesięć minut dziennie, powróci pełna sprawność. Jednym z powodów jest to, iż ci, którzy nauczyli się esperanto, mogą mówić z wiarą w swoje umiejętności. Nie muszą się obawiać, że kiedy połączą zwykłe słowa, takie jak "welcome", "to" i "it", to powiedzą coś śmiesznego. W esperanto słowa zachowują swoje pierwotne znaczenia. Język ten jest prawie zupełnie pozbawiony wyrażeń idiomatycznych. Wszystkie wyrażenia o specjalnym znaczeniu w esperanto można zmieścić na karcie kredytowej.

Ktoś spierał się, że ten brak barwnych wyrażeń jest niedociągnięciem tego języka. Jednakże oszczędza to setki lub nawet tysiące godzin nauki. Tak samo jak esperanto radzi sobie doskonale bez skomplikowanego systemu wyrażania idei "ty", bez bogactwa czasowników nieregularnych oraz bez bogatej różnorodności zapisu swoich dwudziestu ośmiu dźwięków, tak również esperanto radzi sobie doskonale bez wielu tysięcy idiomatycznych wyrażeń, które występują obficie w innych językach. Duże bogactwo idiomów jest odpowiednie dla języka, na który mówcy mogą poświęcać po 6000 godzin rocznie. Przecież wtedy ciągle go ćwiczą. Taka obfitość idiomów byłaby potężnym kalectwem przy komunikowaniu się w języku, którego uczy się do okazjonalnego użytku pomiędzy mówcami różnych języków ojczystych.

 

Wiele angielskich – wiele niemieckich

Istnieje inny problem z nauką idiomów w języku angielskim, a polega on na tym, że te idiomy różnią się od siebie w różnych odmianach angielskiego. Obcokrajowiec uczący się standardu amerykańskiego języka angielskiego wpadnie w kłopoty, odwiedzając Anglię, a obcokrajowiec uczący się standardu brytyjskiego wpadnie w kłopoty, gdy przyjedzie do Stanów Zjednoczonych. Jednym ze sposobów poradzenia sobie z tym problemem jest zakup dobrego słownika amerykańsko brytyjskiego, takiego jak British/American Language Dictionary  autorstwa Normana Mossa. Tam obcokrajowiec, uczący się angielskiego, dowie się, że pecker  (dzięcioł) oznacza "odwagę" w standardzie brytyjskim, natomiast "kutasa" w standardzie amerykańskim. W Anglii obcokrajowcy mogą poprawnie powiedzieć "Keep your pecker up" (głowa do góry), ale powinni być bardzo ostrożni powtarzając ten brytyjski idiom w Ameryce. Jako gość domowy w Anglii, jakaś kobieta może uprzejmie poprosić gospodarza "Please knock me up in the morning" (proszę obudzić mnie rano pukaniem do drzwi), lecz w Ameryce powinna uważać, aby tego samego nie powiedzieć, ponieważ będzie to znaczyło "Proszę mi rano zrobić dziecko". (Podobna sytuacja zdarzyła się jednej Amerykance w brytyjskim pociągu, gdzie konduktor zaproponował obudzenie jej pukaniem do drzwi przedziału przed dojazdem do stacji, co ona zrozumiała jako zapowiedź gwałtu i wezwała policję, przyp. tłumacza.)

To tylko dwa zabawne przykłady różnic pomiędzy dwoma standardowymi dialektami angielskiego. Jeśli pomyślimy o wszystkich innych odmianach angielskiego – Cockney, apalachijski, jamajski, papuaski, itd. – to znajomość jednej z postaci standardu angielskiego może być wysoce niewystarczająca do efektywnego porozumiewania się w świecie anglojęzycznym.

Na przykład, pewna Francuzka, ucząca się angielskiego przez lata, była w stanie dosyć dobrze porozumiewać się w Londynie. Jednakże, gdy znalazła się na wsi daleko od Londynu, nie mogła zrozumieć, co do niej mówią ludzie. Pewien Amerykanin spędził tydzień w Szkocji, gdzie jego żona załatwiała jakieś interesy. Szkoci, których spotykał, rozumieli go doskonale. Przecież osłuchali się ze standardem amerykańskim angielskiego w przedstawieniach typu "Dallas" w tv i widzieli mnóstwo amerykańskich filmów w miejscowym kinie. Niestety, nasz biedny Amerykanin nie oglądał zbyt wielu szkockich dramatów w telewizji ani nie widział mnóstwa szkockich filmów i tak nie potrafił ich zrozumieć. Gdyby każdy na świecie uczył się esperanto jedynie przez około rok, Amerykanin mógłby przejść na esperanto i wszyscy by się doskonale rozumieli.

Inną dziwną zaletę używania esperanto przez osoby mówiące różnymi odmianami tego samego języka podaje Szkot William Auld, który jest czołowym poetą, redaktorem i tłumaczem. Auld opisuje długą przyjaźń z amerykańskim esperantystą. W ciągu tych lat, przy każdym spotkaniu rozmawiali ze sobą w esperanto. Mówili do siebie we wspólnym języku, którym mówią w ten sam sposób. Ponieważ angielskim mówią zupełnie inaczej, Auld wierzy, że ich przyjaźń nie rozwinęłaby się tak głęboko, gdyby w rozmowie posługiwali się różnymi dialektami. Gdy Amerykanin słyszy angielski mówiony ze szkockim akcentem lub gdy Szkot słyszy angielski mówiony z akcentem amerykańskim, natychmiast przychodzą im do głów skojarzenia, być może na wpół nieświadomym poziomie. Czasem prowadzą one do osądzenia z góry rozmówcy. To wszystko nie ma miejsca, gdy te osoby rozmawiają w języku międzynarodowym, nie posiadającym różnych dialektów.

Tak jak jest wiele odmian różnie mówionego angielskiego, tak samo istnieje również wiele różnych mówionych odmian języka niemieckiego. Przeważająca część Szwajcarów jest rodzimymi mówcami niemieckiego, lecz posiada swój własny dialekt tego języka. Przez większość swojego czasu mówi ona w szwajcarskim niemieckim, który jest zupełnie niezrozumiały dla obcokrajowców, którzy w pełni opanowali zaawansowany język niemiecki w standardzie uczonym na zagranicznych uniwersytetach. Podobna sytuacja występuje w wielu miejscach Niemiec. W czasie formalnych spotkań i przy rozmowie z ludźmi z innych obszarów używania języka niemieckiego Szwajcarzy używają standardowej wersji tego języka.

Olbrzymią zaletą esperanto jako języka międzynarodowego  jest to, że nie napotka się dziesiątek lub setek różnych lokalnych dialektów esperanto. Ludzie mogą posługiwać się tym językiem dobrze lub słabo, lecz nie mówią innymi dialektami ani nie stosują dużej liczby wprawiających w zakłopotanie idiomów. Dzieje się tak dlatego, ponieważ esperanto jest ciągle i prawie wyłącznie stosowane do porozumiewania się na poziomie międzynarodowym, a zatem wszelkie skłonności w kierunku powstania w nim dialektów spotykają się z niezrozumieniem odbiorców i są porzucane. Coś takiego dzieje się, gdy ktoś tworzy jakiś idiom, zwykle jako tłumaczenie słowo w słowo ze swojego języka ojczystego.

 

Problem idiomów

Idiom jest wyrażeniem językowym, którego nie można zrozumieć, nawet znając znaczenie każdego słowa w tym języku. Przykładem idiomu jest angielskie wyrażenie "It’s raining cats and dogs" (leje jak z cebra – dosłownie – pada deszcz koty i psy). Obcokrajowcy pilnie uczący się angielskiego i znający prawidłowe znaczenie każdego słowa w tym zdanku, o ile nie nauczą się jego specjalnego znaczenia idiomatycznego, będą jedynie mieli dużo do myślenia. To zdarza się przez cały czas w języku naturalnym. W esperanto jest to prawie zupełnie nieznane.

Jednym z moich ulubionych idiomów francuskich jest "Il m’a posé un lapin". Oto znaczenia poszczególnych słów:

 

Il    =    on
m’ = mi
a = podłożył
posé
un = królika
lapin

 

To zdanko ma tyle do czynienia z królikiem, ile angielskie zdanie "It’s raining cats and dogs" ma do czynienia z kotami i psami. Dokładne znaczenie po angielsku to  "He stood me up" ("wystawił mnie do wiatru" lub "zrobił mnie w balona" – też idiomy, tyle że polskie tym razem). Oznacza to, że on zgodził się ze mną spotkać i umyślnie nie przyszedł.

Angielskie zdanie "He stood me up" (postawił mnie na nogi) również jest idiomem. Nie ma nic wspólnego z podniesieniem do pozycji wyprostowanej osoby siedzącej lub leżącej.

Angielski jest wypełniony wyrażonkami, które biorą zupełnie zwykły czasownik i następnie dodają do niego jakiś przyimek, aby utworzyć całkowicie nowe znaczenie dla tego czasownika. Kilka przykładów to "she let me down" (rozczarowała mnie), "he turns me off" (on mnie podnieca), "she runs around a lot" (ona dużo zadaje się z kim popadnie)  i "I won’t put up with it any more" (nie zniosę tego dłużej).  Takie wyrażenia są zmorą dla obcokrajowców uczących się angielskiego.

 

Mylące przedimki

Zróbmy mały przykład w celu pokazania, jak mylące może być idiomatyczne użycie przedimków. Przykłady odnoszą się do języka angielskiego, lecz równie łatwo można znaleźć podobne przykłady w dużej liczbie nieplanowych języków.

Wyobraź sobie, że osoba o małej znajomości angielskiego odwiedza Amerykanina, z którym spotyka się w Nowym Jorku. Podróżują razem. Najpierw lecą samolotem do Toronto. Amerykanin mówi swojemu towarzyszowi: "We have to hurry up now. It’s almost time to get on the plane" (Musimy się pośpieszyć. Już prawie czas wsiąść do samolotu – w oryginale – na  samolot).

Z Toronto jadą pociągiem do miasta Windsor. Gdy wyjeżdżają z  Toronto, Amerykanin mówi: "Let’s get on the train" (wsiądźmy do pociągu – w oryginale – na  pociąg).

Z Windsor podróżują do Detroit podmiejskim autobusem. Amerykanin mówi: "Let’s get on the bus" (wsiądźmy do autobusu – w oryginale – na  autobus).

Na przedmieściach Detroit spotykają kilku krewnych Amerykanina w samochodzie. Po krótkiej rozmowie czas wyruszać dalej. Obcokrajowiec decyduje się chwycić byka za rogi i wypróbować nowe angielskie wyrażenie, którego się nauczył. Dumnie mówi: "OK, now, let’s get on the car" (OK, teraz wejdźmy na  dach samochodu).

Szybko uczy się, że wyrażenia idiomatyczne "Let’s get on the plane" i "Let’s get on the train", i "Let’s get on the bus"  są dobre, lecz zdanie "Let’s get on the car" nie ma znaczenia idiomatycznego, tylko swoje zwykłe, dosłowne znaczenie wejścia na dach samochodu, a tego przecież nie miał wcale na myśli.

Oto kilka innych zdań zawierających przedimki, a niewiele z nich będzie posiadało sens dla obcokrajowca, który nie wyuczył się ich osobno:

 

I feel under  the weather (jestem w złym humorze).

A strange feeling came over  me (naszło mnie dziwne uczucie).

He can’t get over  her (nie może po niej dojść do siebie).

I’m not into  that kind of thing (nie interesują mnie tego rodzaju rzeczy).

I was relieved when he finally came to  (ulżyło mi, gdy on oprzytomniał).

You’re putting me on! (żartujesz sobie ze mnie!)

She really ran him down, right in front of the kids (pojechała po nim w obecności dzieci).

I ran into  him the other day in the mall (parę dni temu natchnąłem się na niego w poczcie).

He runs off  at the mouth (on za dużo mówi).

Run through  that again for me (zbadaj to szybko jeszcze raz dla mnie).

He ran up  a big bill (nabił sobie duży rachunek).

He worked up  a good sweat (nieźle się napracował).

He chatted her up  (podrywał ją rozmową).

 

Dlaczego nie może być "A strange feeling came into me" lub "A strange feeling came at me"? Niestety, ten język tak nie działa i wszystkie te zastosowania należy wyuczyć się osobno. Muszą uczyć się ich obcokrajowcy, a to wymaga olbrzymiej ilości czasu. Co gorsze, gdy obcokrajowiec nauczy się tysięcy takich idiomów i nie praktykuje ich często, to wkrótce je zapomina.

Niektóre z tych wyrażeń idiomatycznych są specyficzne dla pewnych dialektów języka angielskiego. Na przykład ostatni przykład, "He chatted her up", jest nonsensem w standardzie amerykańskim angielskiego. W standardzie brytyjskim oznacza rozmowę z kimś w sposób kokieteryjny lub uwodzący. Po brytyjsku "to go up" oznacza rozpoczęcie studiów, a po amerykańsku nie. Amerykańscy politycy ubiegają się o urząd jako "run for office", natomiast brytyjscy politycy robią to samo jako "stand for office".

Przeciętny obcokrajowiec uczący się angielskiego nigdy nie poczuje się swobodnie w tym języku. Obcokrajowcy używający angielskiego jedynie od czasu do czasu jako języka międzynarodowego muszą mówić wolno, z rozwagą i dobierać słowa. Te słowa nigdy nie przychodzą szybko i automatycznie, jak w ich językach ojczystych, jak w angielskim dla rodzimych mówców. Obcy ciągle muszą poszukiwać właściwych określeń, aby nie wpaść jedną z dziesiątek tysięcy małych pułapek tego języka.

Uczący się języka esperanto nie zmierzają się z tego rodzaju problemami. Jeśli uczniowie spędzą kilkaset godzin na poważnej nauce tego języka, a nie tysiące godzin jak w przypadku angielskiego i innych języków, to posiądą umiejętność płynnego wyrażania się w nim i będą mówili nim dobrze, nie martwiąc się o czyhające na nich idiomy.

 

Rozdział 11: Tworzenie słów w esperanto


La letero al prizorganto de la Edukada Servo

Via email: (se vi volas ricevi respondon)
La temo:
Atenton: ← Enskribu la vorton  ilo   , alie la letero malsendiĝos

Skribu la mesaĝon sube (ne pli ol 2048 literoj).

La nombro de literoj por uzado: 2048


La Fakgrupo de
Kemio-Fiziko-Informatiko

en la Unua Liceo Ĝeneraledukada
nomita al Kazimierz Brodziński
en Tarnowo
Str. Piłsudskiego 4
©2024 mag. Jerzy Wałaszek

La materialoj nur por edukada uzado. Ilia kopiado kaj multobligado licas
nur se oni sciigas pri la fonto kaj ne demandas monon por ili.

Bonvolu sendi demandojn al: i-lo@eduinf.waw.pl

Nia edukada servo uzas kuketojn. Se vi ne volas ricevi ilin, bloku ilin en via legilo.